
Za każdym razem gdy biorę w dłoń kolejny kosmetyk marki sygnowanej inicjałami TF zastanawiam się co takiego w niej jest, że tak mocno uzależnia i zachwyca. Bo że jest to kolekcja luksusowa i na swój sposób niepowtarzalna wiemy wszyscy. To, że uwodzi i olśniewa na każdym kroku jest poniekąd skutkiem tego pierwszego. Myślę sobie, że to chyba o tę nie do końca określoną, nie dającą się wytłumaczyć i nie podlegającą żadnym schematom magię chodzi. Jest jej tu całe mnóstwo. Magiczne są nie tylko zapachy, którymi pragniemy się otulać każdego dnia, ale i makijaż, który jest nienagannie skompletowaną gamą efektownych odcieni umożliwiających nam uzyskanie stylu kobiety Toma Forda.
Pierwsze skrzypce w kolekcji kosmetyków do makijażu gra seria dziesięciu poczwórnych cieni do powiek w bogatych, wykwintnych odcieniach umożliwiających nam wyczarować charakterystyczne dla kobiety Toma Forda stylizacje. Każdy z nich stanowi idealną harmonię czterech odcieni i tekstur stworzonych przy pomocy najnowocześniejszych technologii zapewniających niesamowitą naturalność koloru i wysoką trwałość makijażu.
U mnie możecie dziś podejrzeć paletę Sahara Haze. Zestawienie nieco ‘zielone’, kolorystyka mocno niedoceniana, której wiele z Was unika i nie lubi. Sama nie do końca umiem się z nią zaprzyjaźnić. Mając do wyboru piękne brązy, fiolety czy odcienie bordo, w pierwszej kolejności sięgnę właśnie po nie. Zieleń traktuję zwykle po macoszemu. Ta czwórka jest jednak zjawiskowa i od kiedy tylko po raz pierwszy zagościła na moich powiekach mam ochotę nosić zielenie na okrągło! Nie wiem na ile to kwestia mojego nagłego przekonania się do tych odcieni, a na ile tej wspomnianej magii Toma Forda, ale to kombinacja idealna!
W palecie znajdziemy delikatną kość słoniową, średnią szarość i przepiękny mocny, ciemny brąz ze złotymi refleksami. Każdy jeden intensywny i mocno napigmentowany. Cudownie kremowe, nakładają i blendują się jak marzenie. Łączą ze sobą tak jakby były sobie pisane. Praca nimi to najprawdziwsza przyjemność. Nie wiem nawet czy nie pokuszę się o stwierdzenie, że to jedne z najłatwiejszych w obsłudze cieni jakie miałam okazję używać! A wiecie, że było ich sporo.
Bardziej wprawne oko zauważyło, że wymieniłam tylko 3 cienie. Jeden z nich celowo pominęłam, bo choć każdy jest absolutnie piękny, to ON zasługuje na osobny akapit. Średnia skrząca zieleń ze srebrnym i złotym glitterem, bardziej przypomina prasowany pigment jak cień, absolutnie obłędna! Nie dajcie się zwieść swatchom, one nie są w stanie nawet w połowie ukazać jego uroku i czaru. Nawet mój aparat podczas uwieczniania makijażu poległ przy każdej kolejnej próbie. Nie zobaczycie na zdjęciach tego co ten cień wyczynia, jak zalotnie migocze i uwodzi, jak genialnie rozświetla spojrzenie. Jest naprawdę wyjątkowy. Musicie zobaczyć go na żywo. Ja jestem nim zachwycona i oczarowana!
Ta piękna czwórka umożliwia uzyskanie efektów o różnym stopniu intensywności – od subtelnego do wyrazistego. Możemy stworzyć bardziej klasyczny, codzienny look, nakładając najjaśniejszy odcień na całą powiekę, najciemniejszy w zewnętrzny kącik, a szarość w załamanie. Możemy również pokusić się o wieczorowy ‚smoky eye’. Na specjalne okazje koniecznie z udziałem glitterowego migotka. Pamiętajcie tylko by nakładać go płaskim zbitym pędzlem (albo palcem!) i bardziej wklepać w powiekę niźli rozetrzeć. Choć ma w sobie całe mnóstwo drobinek, to w przypadku takiej metody aplikacji, nie musicie martwić się o zasypane policzki. Wszystko zostaje na swoim miejscu. To co zmalujecie będzie wyglądać nieskazitelnie do samego wieczora.. albo rana.
Brwi – TF Brow Sculptor Espresso, Oczy – TF Sahara Haze quad + TF Eye Defining Liquid Liner Pen, Policzki – TF Bronzing Powder Terra + TF Cheek Color Blush Love Lust
Kosmetyki do makijażu TOM FORD Beauty kupicie wyłącznie na stoisku marki TOM FORD w Perfumerii Douglas w CH Arkadia w Warszawie oraz na douglas.pl.