
Z okazji nadchodzącej wiosny Dior otwiera szeroko podwoje swojego królestwa. Wirtuoz koloru nadaje ton nowemu sezonowi, który zapowiada się niezwykle odświeżająco i fascynująco. Paleta łącząca półtony i żywe odcienie, pastelowe refleksy i kontrastowe kolory olśniewa nowym światłem. Z Kingdom of Colors możemy mieć wiosnę tu i teraz, jest na wyciągnięcie ręki.
Kultowa wiosenna paleta Kingdom of Colors (339 zł) nosi herb Pana Diora, na pamiątkę osiemnastowiecznej tradycji, bliskiej sercu kreatora. Artystyczna dusza wiosennej kolekcji 2015 znalazła wyraz w graficznej palecie do makijażu cery, oczu i ust, o konsystencjach, które można dowolnie modelować. Granatowe puzderko kryje w swoim wnętrzu niezbędny zestaw do makijażu – eyeliner, cienie, puder matujący, rozświetlacz, róż do policzków, pomadkę i dwa błyszczyki.
Makijaż oczu jest świetlisty i migotliwy. Jasne cienie, szczególnie zielony, dają mocno półprzezroczyste wykończenie. Są naładowane drobinkami, dlatego najlepiej nakładać je na powiekę bardzo ostrożnie. Ja lubię wklepywać je płaskim pędzelkiem w roztarty delikatnie kremowy rozświetlacz (ten z palety). Dobrze się do niego przyczepiają i są bardziej widoczne. Fiolet ma bardzo fajną pigmentację i jest bajecznie prosty w obsłudze. Eyeliner pięknie podkreśla oko, jest smoliście czarny, przyjemnie kremowy (choć oczywiście bardziej suchy jak żelowe linery), pozwala na szybkie namalowanie precyzyjnej kreski. Puder matujący może posłużyć również jako cień, do rozblendowania fioletu w załamaniu powieki, co możecie zobaczyć w moim makijażu.
Policzki ożywiają się przepięknym koralowym różem. Mocno napigmentowany, szybki w aplikacji, choć bladziochom radzę zachować umiar, bo jest naprawdę intensywny.
Usta rozkwitają w cudownym, zmysłowym delikatnie koralowym różu. Pomadka gładko sunie po skórze i pozostawia po sobie satynowe wykończenie. Na moich ustach wybija z niej piękna truskaweczka ze śmietanką. Spragnieni większego blasku mogą wargi rozświetlić jednym z dwóch błyszczyków, albo w wersji solo albo jako top na pomadkę.
Paleta Kingdom of Colors, to iście kolekcjonerski kąsek. Na pewno może stanowić urozmaicenie i ozdobę niejednego zbioru. Z punktu widzenia ‘zwykłego’ użytkownika brakuje mi w niej tylko ciemniejszego cienia. Jeden z tych jasnych migotków zastąpiłabym czymś mniej drobinkowym i lepiej napigmentowanym. Poza tym jednym szczegółem, jeśli ktoś lubi taką kolorystykę, powinien być z zawartości zadowolony! Eyeliner, róż i produkty do ust są bardzo dobre!
Z założenia mniej kolekcjonerska, ale dla mnie już od pierwszych promocyjnych zdjęć idealna, okazała się paleta 5 Couleurs Collector 856 House of Pinks (249 zł). Nie dość, że piękna i wiosenna, to jeszcze w moich ulubionych odcieniach! Znacie moje uwielbienie do róży i fioletów. Wierzę, że każda zielonooka kobieta zwróciła na nią uwagę!
W palecie znajdziemy skrzącą biel, jasny matowy róż, przepiękną śliwkę, średni ‚taupe’ i odświeżający róż. Cienie mają wyśmienitą pigmentację, świetnie się nakładają i blendują. Jest to zdecydowanie jedna z lepszych formuł piątek Dior, z jakimi miałam okazję pracować. Czysta przyjemność! Kolory doskonale się uzupełniają i pozwalają na zmalowanie różnorodnych makijaży, od delikatnych dziennych po bardziej wyraziste wieczorowe. Poza błystkową bielą, która pięknie rozświetla wewnętrzny kącik oka, cienie dają na powiece prawie satynowe wykończenie. Uwielbiam!
Dobra, czarna kredka, to obowiązkowy element kosmetyczki chyba każdej kobiety. Podkreśla powiekę kreską i zapewnia oprawę dolnych rzęs. Ołówek Diorshow Khôl 099 Smoky Black (105 zł) z wysuwanym wkładem, umożliwia namalowanie cienkiej i grubej kreski, w naprawdę intensywnym kolorze. Mniej lub bardziej precyzyjna, delikatnie roztarta pędzelkiem ku górze, co tylko chcemy. Może być również nakładany jako uniwersalna baza na powiekę, dla zwiększenia mocy cienia. Jest bardzo trwały, nie musimy się martwić, że nie wytrzyma całego dnia, bo wytrzyma!
Pokochałam efekt jaki Cheek and Lip Glow daje, szczególnie na ustach! Bardzo podoba mi się możliwość budowania koloru, nie musi być to od razu mocny fuksjowy róż. Może być dużo delikatniej! Uwielbiam jego trwałość i wykończenie, które daje złudzenie ‚moje usta, ale pełniejsze i ładniejsze’. Jeśli mam ochotę na blask, wystarczy że nałożę odrobinę bezbarwnego błyszczyka na wierzch i jest równie pięknie! Cudo!