
Skusiłam się na model Bedford Tote. Pamiętacie, pokazywałam Wam ją kiedyś KLIK, ale była wtedy jeszcze w sferze moich marzeń. Ten model wyjątkowo utkwił mi w pamięci i gdy dojrzałam ją w salonie, do tego w kolorze czerni i z gładkiej skóry, nie mogłam nie kupić 🙂
Uwielbiam torebki w łapkę. Jeśli dodatkowo ma pasek do założenia przez ciało, to kwiczę z radości 🙂 Takie rozwiązanie idealnie sprawdza się podczas moich podróży, gdy jedną rękę zajmuje walizka. Wtedy torebka sobie może zwisać i dyndać. Mam ją blisko siebie, ale nie muszę zajmować sobie drugiej łapki.
Jakaś straszna moda nastała na torebki bez zamykania. Mi to nie przeszkadza, o ile mam tutaj 2 duże zasuwane kieszenie i jedną mniejszą w środku na bardziej kosztowne drobiazgi 😉
Torebka się ‚powiększa’ po odpięciu bocznych zatrzasków 🙂
Tak się prezentuje mój ulubiony ostatnio duecik 🙂
A Wy macie fioła torebkowego? Na Majkela uważajcie, bo on wciąga 😛