
Jeszcze cieplutka, więc na głębsze przemyślenia będziecie musiały troszkę poczekać, ale bardzo się niecierpliwicie, więc słów wstępnych kilka 🙂
Zacznę od tego, jak bardzo podoba mi się jej opakowanie. Wykonana jest z gumowego plastiku. Jest leciutka i malutka, mniejsza niż iPhone i niewiele od niego grubsza 🙂 Bardzo poręczna i idealna na podróże, a nawet do kieszeni 🙂
Zamykana na ‚klik’, więc nie ma obaw, że się nam otworzy w nieodpowiednim momencie, albo miejscu. Jest też duże lusterko. Idealnie! 🙂
W środku mamy 6 pięknych neutrali.
Venus to błyszcząca satynka, reszta moje ukochane MATY! 🙂
Konsystencja bajeczna. Cienie są mięciutkie, satynowe w dotyku, bardzo drobno zmielone i świetnie napigmentowane. Takie wrażenia mam po testach naręcznych. Testy naoczne od jutra, więc stay tuned! 🙂
Zrobiłam też porównanie cieni w odniesieniu do MACowych. Jednak nie zdążyłam obrobić i poopisywać wszystkiego, ale tak na mnie naciskacie, że pierwszą część macie już dziś 🙂