
Dziś na tapecie mój drugi Lushowy prysznicowy ulubieniec. Uwielbiam go na równi z It’s Raining Men i obecność ich obu w mojej łazience jest obowiązkowa.
Opakowanie: standardowa LUSHowa plastikowa butelka, na której znajdziemy informacje o składzie oraz naklejkę z datą produkcji i ważności oraz zdjęcie i imię osoby, która go dla nas zrobiła.
Konsystencja: płyn jest dwuwarstwowy, należy porządnie wstrząsnąć przed użyciem. Po zmieszaniu tworzy się dość płynna, aksamitnie kremowa, troszkę jakby piankowata emulsja w kolorze mandarynki. Płyn doskonale się pieni, przez co jest bardzo wydajny.
Zapach: wyczuwam w nim cytrusy, bergamotkę i piżmo. Cudowny, egzotyczny, urzekający, ciepły, relaksujący, hipnotyzujący i zmysłowy. Utrzymuje się na skórze przez kilka godzin. Jeden z bardziej obłędnych zapachów myjek, jakie miałam przyjemność używać.
Co producent mówi o składzie: sok z mandarynki dzieli swe właściwości z mandarynkowym olejkiem uzyskanym z owocowej skórki. Używane od lat do kojenia i odświeżania skóry oraz poprawy nastroju. Jak śródziemnomorskie ciepło z organiczną oliwą dla zmiękczenia skóry, naparem z winorośli, morską solą i orzeźwiającym sokiem z mandarynek.
Moje wrażenia: skóra po użyciu jest czyściutka, mięciutka i cudownie nawilżona. Płyn ma w składzie kilka olejków, które zostawiają na skórze delikatną warstewkę i zapobiegają jej wysuszeniu. To jeden z moich zdecydowanych prysznicowych faworytów!
Cena: £4.95 / 100 ml, £8.50 / 250 ml, £14.95 / 500 ml